Dziś jest
r.
|
|
Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję. (Ps 25, 4)
|
Zapoznaj się ze zbiorami poezji w księgarni "Tolle et lege" "Nie wódź nas na pokuszenie" "Spowiedź" "Etiudy z Wielkiego Tygodnia" "Etiudy z Wielkiego Tygodnia" "Łasce na przeciw" I jest z nami Twoja samotność, Chrystusie, Jak pełnia księżyca nad martwymi kraterami - Czterdzieści dni w pragnieniu i pokusie, Póki ramiona Twe do Krzyża nie dojrzały... Gdy nam wargi zapłoną pragnieniem, Gdy pokusa tryśnie nam kryształem - Wtedy, Panie, nie wódź nas na pokuszenie, Ale zbaw nas ode złego. Amen Ogłuszony - chodzisz i nie słyszysz, Oślepiony - ciało drzesz na cierniach. Szukasz braci wśród tysiąca twarzy... - Odczytujesz siebie tysiąc razy, Tysiąc razy z grymasem na ustach. Imionami nawołujesz, krzyczysz...- Tropisz siebie, chowasz się przed sobą, Z nóg otrząsasz monstrualnie cienie - Rozpacz w tobie - a nie poza tobą: Nie uciekniesz przed własnym sumieniem. Za tą kratką siedzi kruchy człowiek, Mówisz: "Ojcze..." i fala się zrywa: Pychą z serca, łzą żalu spod powiek - Wschodzi miłość: pokorna i tkliwa... Już nie szukasz nikogo, nie wzywasz. Powróciłeś. Odnalazłeś Pana. Stopy - stopy - piachy - kamień Nie prostujesz ramion, bo krzyż... W górę - w dół - słonecznym żarem: Stopy, Błękit, Kamienie, Żwir, Czoło zdarte broczy we krwi - Znów do piersi przypadła ziemia - Tęcza w kroplach potu znad brwi I kamienie o twarz, kamienie... Idziesz, Panie, płonący strzęp, Ponad Tobą sztandar błękitny... Krzyż i lazur - kamienie zbocze - Ziemia pełnią na twarz upadła, Ryżym piachem sypnęła w oczy, Ostrym żwirem czoło rozdarła... Wokół pluskot tysiąca stóp, Poświst przekleństw i szumu rozgwaru... Wokół pluskot miliarda stóp Tych, co przeszli, i tych co przejdą, Tych, co znowu wiodą Cię w grób. Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus, Co dnia tysiące braci mijamy w pośpiechu - Wśród nich i Ciebie, Jezu nierozpoznawany, Który dźwigasz na barkach ciężar naszych grzechów. Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus - Zbyt ciężko Cię rozpoznać i ciężko uwierzyć, żeś zawsze jest kaleką, starcem lub nędzarzem uporczywym, natrętnym i tragicznie biednym. Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus - Rozprawiamy o Tobie uczenie i tkliwie: Słyszysz nas i - z nadzieją krzyżem przejście grodząc- Prosisz o cyrenejską przysługę i... milkniesz. Drogi nasze codziennie wiodą do Emaus - Wstępujemy do świątyń, by ujrzeć Cię w Hostii, Aby móc Cię poznać w bliźnich, co mijają, By wykupić się z trudnej ofiary: z miłości Pomyśl, bracie: może być tak, że raz tylko i nigdy więcej przejdzie obok i da ci znak Chrystus żywy z krzyżem na ręce. Choćbyś trądem zwarzoną miał krew, krzykiem: chcę, zatrzymasz Go. Stanie. Wtedy, bracie, jak ogień z drew buchnie w tobie miłość bez granic... Pomyśl, bracie: może być też, że raz tylko będzie cię mijał - przejdziesz obok i pójdziesz pod wiatr, byle dalej Światła i Krzyża. Że zębami rozgryziesz krzyk, który mogłeś tylko ty wyzwolić - wtedy, bracie, już nigdy i nikt, nawet Chrystus... bez twej woli... M. J. Kononowicz |