Prowadź mnie według Twej prawdy i pouczaj, bo Ty jesteś Bóg, mój Zbawca, i w Tobie mam zawsze nadzieję. (Ps 25, 4)
Ksišżki
|
Uświadomienie sobie własnej głupoty i nędzy jest lekarstwem na pychę i zarozumiałość.
Każdy wierzący, nawet po wielu latach formacji i życia duchowego, przeżywa pokusę pychy (może ukrytej), której sam w sobie nie dostrzega. Mówi się, że każdy człowiek ma w swoim ciele miejsce, gdzie nie może się sam podrapać. Podobne miejsce posiada nasza dusza, np. tam, gdzie kryje się nieuświadomiona pycha. Dlatego dla uleczenia ducha nie wystarczy rozważanie własnych słabości, może już tysiąc razy wyznanych na spowiedzi. Dobrze jest prosić kogoś o "duchowe podrapanie" prosząc o braterskie upomnienie lub "godzinę prawdy". Trzeba poznać swoje dolegliwości choroby, by je skutecznie zwalczać.
Czasami człowiek myśli, że jest pobożny, że uczciwie szuka Boga, ale przystępując do spowiedzi od razu w momencie przyznania się do własnych grzechów usprawiedliwia się. Podobnie rozmowa duchowa lub godzina prawdy może być nieudana, jeżeli ktoś nie potrafi słuchać i nie pozwala drugiemu mówić do końca i przedstawić własnego spojrzenia na sprawy lub błędy. Trzeba cierpliwie czekać do końca wypowiedzi drugiego, do wyjaśnienia sytuacji. Często lepiej jest w ogóle niczego nie dodawać ani nie poprawiać dla własnej obrony, aby nie ryzykować, że drugi będzie zablokowany w przedstawieniu własnej sytuacji. Prawda obroni się sama. Nie musimy się jej bać, ale często trzeba czekać, aż ukaże się w pełni. Prawda o własnych błędach i ograniczeniach nigdy nie jest przyjemna, a jednak uświadomienie jej sobie jest warunkiem leczenia lub zmniejszenia szkody.
Czy pragnę rzeczywiście poznać swoje błędy i braki, czy też, gdy ktoś zwróci mi na nie uwagę zaczynam się od razu bronić?
Do góry
|